Dziś będzie niewspółcześnie, co gorsza, będzie nawet historyczno-sztucznie – wracamy do lat 90. XIX wieku. Na warsztat idą cztery płótna Charlesa Shannona, dwa szkice do kompozycji i dwa obrazy „skończone”. Charles Haslewood Shannon, blisko związany z kręgiem prerafaelitów i towarzystwem skupionym wokół Oscara Wilde’a i Aubreya Beardsleya, do brytyjskiej historii sztuki przeszedł jako twórca intensywnie eksplorujący tradycję weneckiego malarstwa i van Dycka. W historii nieheteronormatywnej zapisał się jako życiowy partner innego artysty, Charlesa Rickettsa, z którym wspólnie pracował nas szeregiem zleceń. Specjalnością Shannona były portrety malarskie i symboliczne kompozycje.
Jednym z bardziej znanych obrazów
Charlesa Shannona jest dwupostaciowa szkicowa kompozycja z 1897 roku – Les Marmitons, obecnie przechowywana
przez Tate Gallery. Les Marmitons to
intymna scena we wnętrzu, która przedstawia dwie młode osoby w przebraniach
kuchcików. Obserwatorka ma wrażenie, że jest intruzem – dynamiczny skręt ciał
postaci i ich odwrócone twarze sugerują poruszenie, czy nawet zmieszanie
postaci w związku z wkroczeniem w ich świat trzeciej pary oczu – oczu widzki.
Postaciom ciężko przyporządkować płeć – obie mają długie włosy i androginiczne
twarze. Obie ubrane są w kostiumy, które (podobnie jak tytuł) sugerują rolę
kuchcików (przekrzywione płaskie kucharskie czapki i białe stroje), jednak
zaznaczone otoczenie (wnętrze salonu czy nawet buduaru), strojne koronki przy
koszulach, błyszczące, jedwabne spodnie oraz buty na niskim obcasie wprowadzają
w konsternację. To raczej osoby przebrane za fantazyjnych kuchcików, przyłapane
w intymnej sytuacji. W tej delikatnej, ale dynamicznej scenie, skąpanej w zgaszonej
palecie barwnej i półmroku Shannon oddaje hołd ulubionym swoim tradycjom z europejskiej
historii sztuki. Z powodzeniem znajdziemy tam echa weneckiego malarstwa, a
także francuskiego malarstwa rodzajowego spod znaku fetes galantes. Jednak ta świetna kompozycja jest szkicem do
obrazów, które w pewien sposób rozwikłują zagadkę tego przedstawienia.
Charles Shannon, Les Marmitons, 1897 |
Charles Shannon, Rose and Blanche (Les Marmitons), 1897
|
Charles
Shannon, Souvenir of van Dyck – Miss Kate Harwood in a Marmiton dress, 1897
|
Modelki przybierają pozy doskonale rozpoznane w tradycji portretowania, cała
magia niedookreślenia sceny, znana z Les
Marmitons, pryska. To po prostu dwie młode dziewczyny przebrane za arystokratyczne
fantazje na temat kuchcików, które sztywno pozują malarzowi. Dwuznaczne
otoczenie buduarowo-salonowe zostaje zamienione na zaaranżowane, statyczne tło.
Jedynym wspomnieniem o owalnym lustrze, które w szkicu mocno dynamizuje
przedstawienie, jest małe eliptyczne lusterko, które równie dobrze mogłoby być
niewielkim obrazkiem, gdyby nie gra blików na jego powierzchni. Na stole
przykrytym kapą pojawiają się kryształowe naczynia z cytrusami i kwiatami –
atrybuty sugerujące najczystsze intencje bohaterek przedstawienia, a także ich
status materialny. Bardzo radykalna zmiana pomiędzy szkicem,a obrazami
finalnymi, może wskazywać na dużą dozę (auto)cenzury malarza – nie zapominajmy,
że wciąż jesteśmy w edwardiańskiej Anglii, w którym homoseksualizm jest
piętnowany i karany więzieniem.
Dlatego też znacznie ciekawszy od
„efektu końcowego” jest szkic do obrazów, dynamiczny, pełen dwuznaczności i
rozedrgany – nie tylko pędzlem malarza, ale i sugestią przerwania chwili
intymności ekstrawaganckich „kuchcików”. Jednak z tej serii zachował się
jeszcze jeden szkic, który Shannon namalował w tym samym roku, korzystając z
tego samego tematu.
Charles Shannon, Brown and Silver, ok. 1897 |
Brown and silver,
czyli przedstawienie jeszcze bardziej niedbale namalowane od Les Marmitons – gdzie spod cienkich
warstw farby przebija ochrowa podmalówka, a fałdy koszul i fartuchów namalowane
są dynamicznymi skosami. Dwie postaci, znów androginiczne i niedookreślone, odgrywają
scenę, w której obserwatorka jest nieobecna – jesteśmy świadkami (czy raczej podglądaczkami!)
flirtu. Siedząca postać na pierwszym planie słucha tego, co mówi druga osoba,
swobodnie opierająca się o blat stołu. W przypadku pierwszej postaci – jej poza
jest skonwencjonalizowana i bierna, druga natomiast niemal automatycznie
przywodzi na myśl kusiciela/kusicielkę, która opierając twarz na wierzchach
dłoni, zwraca się do siedzącej. Napięcie pomiędzy postaciami jest niemal
jednoznaczne, podbite rytmami nóg, czy gestem mięcia chustki w dłoni.
W samym tytule zawarta jest sugestia malarza – to tylko kompozycja w brązach i
srebrach, jestem dla modeli/lek niewidoczna, tak jak i Ty, obserwujący to, co i
ja. Być może to pamiętnikarski zapis przygotowań do sztywnego przedstawienia,
jakie zostało oficjalnie pokazane modelkom – w dwóch świetnych szkicach oddał
całe napięcie i zasugerował relację pomiędzy osobami. Ci i te, którzy i które
znają się na teatrze lepiej ode mnie, mogliby powiedzieć coś o burzeniu
czwartej ściany, które można stosować także w przypadku malarstwa. Jednak w tym
wypadku, historyczki sztuki mówią, że za stopniem wykończenia obrazu idzie
także radykalna zmiana w oficjalności przedstawienia. Souvenir of van Dyck – Miss Kate Harwood in a Marmiton Dress i Rose and Blanche (Les Marmitons) z
powodzeniem mogły zawisnąć na ścianie tzw. dobrego domu – natomiast dwie dwuznaczne
kompozycje powstały dla przyjemności malarza i modelek, jako wyraz pewnego
zaufania i wspólnej tajemnicy.
Przydatne linki
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz