10/08/2018

Carlos de la Rosa – najbardziej tajemniczy malarz w Warszawie

Całkiem niedawno odkryto prawdziwą tożsamość Banksy’ego. Jak twierdzą niektórzy, kończy to pewną epokę w dziejach najnowszych street artu. Jednak na rynku sztuki jest jeszcze kilku enigmatycznych artystów. Jednym z nich jest Carlos de la Rosa, najnowsze odkrycie warszawskiego salonu obiegu alternatywnego. Wraz z otwarciem Temple of Dreams Museum and Gallery, nowego miejsca na artystycznej mapie stołecznego luksusu, mamy szansę poznać twórczość dotychczas nieznanego światowi sztuki (oraz wyszukiwarkom internetowym) de la Rosy. Prezentowany przez galerię biogram prezentuje się skromnie „Mistrz malarstwa tradycyjnego - podróżnik i mistyk. Urodzony w Hiszpańskiej Tarifie 1962 roku”.


[Wszystkie cytaty w oryginalnej pisowni podaję za oficjalną stroną Temple of Dreams oraz artykułem Samanty Belling dla portalu ArtImperium.]

Krytyczna recepcja dorobku de la Rosy jest nieco bardziej obfita w szczegóły. Jak czytamy „Jego dzieła są rozpatrywane zarówno w kontekście sztuki współczesnej jak i późnego średniowiecza”, gdzie jednocześnie „Jego malarstwo nawiązuje do epoki baroku, artysta tworzy swe prace z uwzględnieniem technik dawnych mistrzów, samodzielnie przygotowując pigmenty oraz płótna”. „W niemalże całym swoim oeuvre, […] korzystał z licznych motywów fantastycznych, rzeczywistych przedmiotów i przyrody, które mają w różnym stopniu określone znaczenie. Róża oznacza milczenie a Sowa mądrość, wahlarz ukrytą zdradę a Liściaste drzewa często są interpretowane jako przekaz energii natury”, jednak „Twórczość artysty charakteryzuje złożona symbolika, dotycząca w wielu przypadkach grzeszności i niedoskonałości człowieka, poprzez swą zawiłość nie do końca jasna dla odbiorców”. Natomiast „Poszukiwanie źródeł inspiracji należy rozpatrywać w sposób indywidualny w stosunku do danego obrazu, lub grupy dzieł, w których jest rozmaite natężenie motywów wywodzących się z bezpośrednio z przewrotnej wyobraźni artysty i przeżytych historii”. Takim oto, gęstym od słów opisem kusi strona Temple of Dreams. Jednak sama nazwa inicjatywy świadczy o tym, że niestandardowa oferta, która przekracza zwykłe, galeryjno-muzealne atrakcje to nie jest zwyczajowe, artystowskie pustosłowie, wszakże „Tutaj posłuchasz debaty o wieczności, wejdziesz w inne stany świadomości, znajdziesz bilet na księżyc i dojdziesz do granic kosmosu, zostaniesz wskrzeszony i odrodzisz się na nowo…”. Jest to świątynia sztuki, w której kapłani i kapłanki (bo przecież nie właściciele!) zdradzają, że „Interesuje nas warsztat, kunszt i precyzja, interesują nas wielkie słowa, wielcy artyści i wielkie czyny. Odrzucamy miałkość i bylejakość”. Wkraczając w progi świątyni w Pałacyku Milicera „Poznasz sztukę, jakiej Twoje oko nigdy nie widziało”. Obiecujące.

I tak, od słowa do słowa – szczerze wierzę w to, że samotniczy tryb życia mistrzowi de la Rosie skutecznie uniemożliwił brylowanie w internecie, stąd też jedyne informacje o mistycznym Hiszpanie pochodzą z Temple of Dreams. Mistykom nie przystoi mieć portfolio. Jednak tym, co mnie martwi, to fakt, że ja już te obrazy gdzieś widziałem...

Temple of Dreams Warszawa
po lewej: obraz Carlosa de la Rosy z oficjalnego fanpage Temple of Dreams;
po prawej: Andrew Yee, dwa zdjęcia z sesji Ornate Expectations dla magazynu How To Spend It, listopad 2012. 

Temple of Dreams museum and gallery Warszawa
po lewej: fragment relacji z otwarcia Temple of Dreams z oficjalnego fanpage;
po prawej: Tim Walker, zdjęcie z sesji A private world dla Vogue Italia, listopad 2008. 
Carlos de la Rosa
po lewej: zdjęcie pracy Carlosa de la Rosy opublikowane na oficjalnym fanpage'u Temple of Dreams;
po prawej: Yelena Yemchuk, zdjęcie z sesji Some Enchanted Evening dla Harper's Bazaar UK, grudzień 2012.

Carlos de la Rosa
po lewej: praca Carlosa de la Rosy z oficjalnej strony Temple of Dreams;
w środku: Giampaulo Sgura, zdjęcie z sesji Caroline's Symphony dla Vogue Japan, październik 2015;
po prawej: Vittorio Zunino Celotto (Getty Images Europe), portret Bianki Balti z mediolańskiego pokazu Dolce&Gabbana (sezon jesień zima 2012/2013).
Carlos de la Rosa
po prawej: zdjęcie pracy Carlosa de la Rosy z oficjalnej strony Temple of Dreams;
po lewej: Emily Soto, Nati, 2014.



Muzeo-galerii Temple of Dreams pozostaje życzyć snów nieco mniej zapożyczonych. Bo trochę robi się dziwnie na myśl o tym, że świątynia sztuki ma być wypełniona przemalowanymi zdjęciami z sesji modowych, zawieszonymi gdzieś pomiędzy Joanem Miró a Antonio Canovą.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz