8/14/2016

Nowoczesność a ... ten cholerny modulor

Jeśli jadąc samochodem nerwowo szukasz dłonią drążka zmiany biegów – zawinił projektant. Jeśli modelowe osiedle zamienia się w ruinę, a za pilotis kryją się dealerzy cracku – zawinił projektant. Jeśli twoje życie jest niebezpieczne – zawinił projektant. Pomyślcie o Le Corbusierze. Pomyślcie o nim jak o ulubionej piñacie współczesnych teoretyków i praktyków architektury. Jednak jeśli macie nieco szczęścia i nie mieszkacie na osiedlu za Żelazną Bramą – to nie modulor urządził wam życie. Zrobiła to para statystycznych Amerykanów.


Popularny żart brzmi następująco: statystycznie rzecz ujmując, wraz ze swoim stołem macie po troje nóg. Natomiast wysokość blatu owego stołu wynika ze statystyki dalece bardziej zaawansowanej. Historia powszechnej standaryzacji sprzętów i przestrzeni domowych zaczyna się w połowie lat 50., kiedy to na świat przychodzą Josephine i Joseph Dreyfuss. W dniu swych narodzin Josephine może pochwalić się 61 kg wagi, 168 cm wzrostu i 22 cm szerokości talii. Joe (73 kg, 176 cm) w ramionach mierzy 45 cm. Jak na nowonarodzonych są dość potworni. Jak na amerykańskich nowonarodzonych – uśmiechają się zbyt nieśmiało. Jednak Henry Dreyfuss, ojciec tej dwójki wydaje się być niezwykle zadowolony.

Henry Dreyfuss Associates - Joseph (Joe) i Josephine, 1955 r.
skan z Designing for People, MIT Press, 1974

To dziwaczne rodzeństwo powstaje na miarę przeciętnej Amerykanki i Amerykanina. „Na miarę” nie jest tutaj przesadą – Dreyfuss-ojciec w czasie II Wojny Światowej pracował dla amerykańskiej armii jako projektant zaopatrzenia. Do efektywnej pracy potrzebował zdjąć miarę nie tyle z setek, co z tysięcy pracowników. Projektowanie wedle zasad ergonomii przyniosło Ameryce zwycięstwo – wygrał zatem i projektant. Wojna przyniosła Dreyfussowi wiedzę o tym, jak przeciętny obywatel Ameryki wygląda. Jednak projekt idealnie przeciętnych Josephine i Joe wymagał dokładniejszego zbadania – projektant wytypował dalszą setkę przeciętnych-pretendujących. Badał absolutnie wszystko – kąt wygodnego zgięcia kolana, długość palców, maksymalną głębokość skłonu. Wygodną lekturę książki i komfortowy dosiad na sedesie. Zebrane dane mężczyzn uśrednił – tak powstał Joe. Josephine powstała podobnie – z uśrednienia wymiarów pięćdziesiątki Amerykanek – tym samym przecząc biblijnej narracji, jakoby cokolwiek wspólnego ze jej istnieniem miało żebro idealnego towarzysza.  

Oto w 1955 roku powstało projektowanie dla ludzi. Od roku 1960 możemy mówić o ludzkiej skali projektowania. Jednak pozostawić Josephine i Joe’ego sobie samym w kwiecie wieku, i to bez potomstwa byłoby w latach 50. odstępstwem od jedynego naturalnego (na ówczesne czasy) stylu, w jaki należało żyć. Dreyfuss nie tylko pozwolił się im rozmnożyć, utyć, ale i – taka niewdzięczna rola demiurga – zniedołężnieć. Pomimo tego, że przedsięwzięty projekt modernizacji i racjonalizacji American Way of Life opierał swój wizerunek na uśmiechach młodych, zdrowych białych, miał on dotyczyć wszystkich obywateli USA. Z II Wojny Światowej wróciło 15 milionów Amerykanów, w tym ok. 670 tys. rannych (non-mortal woundings). Dodatkowo, istotną grupą obywateli w latach 50. i 60. byli również weterani I Wojny, a na horyzoncie pojawił się Wietnam. Nowe, funkcjonalne domy miały być, co oczywiste, dla żywych-wygranych. Nie do pomyślenia było wykluczenie tej grupy użytkowników sprzętów i przestrzeni o specjalnych potrzebach. Wobec tych okoliczności historii pojawiły się projekty wnętrz umożliwiających wygodne korzystanie z przestrzeni osobom poruszającym się o kulach i na wózkach inwalidzkich. 

Henry Dreyfuss - skan z The Measure of Man and Woman, pod redakcją Alvina R. Tilley'a, Henry Dreyfuss Associates, 1959.

Jednokolumnówka z Daytona Beach Sunday News Journal z dnia piątego października 1972 roku donosi, że Dreyfuss dla siebie i swojej ukochanej żony Doris zaprojektował coś, czego poskąpił Josephine i Joe’emu. W idealnym świecie przeciętnych Amerykanów nie ma miejsca na raka wątroby, zatem nikt nie musi im projektować bezbolesnej śmierci. Henry wraz z Doris popełniają samobójstwo w garażu własnego domu, pozwalając sobie na luksus zatrucia się tlenkiem węgla. Pochodził on wprost z rury wydechowej ich lśniącej limuzyny.

***

Dreyfuss, rzecz jasna, nie był pierwszym projektantem-ergonomem. Kamień węgielny pod XX-wieczną racjonalizację przestrzeni otworzył legendarny podręcznik projektowania „Bauentwurfslehre” Ernsta Neuferta z 1936 roku. W 1948 roku w USA wychodzi pierwszy tom „Anatomy for Interior Designers” autorstwa Francisa N. de Schroedera, ilustrowana przez Nino Repetto, Henry’ego Stalhuta i Mario Carreño. Jeden z rozdziałów („Man is the Measure of all Things”) wprost deklaruje nowoczesne podejście do projektowania na skalę człowieczą. Pojawiają się plansze z racjonalnym (wręcz rygorystycznym) planowaniem stanowiska pracy i wypoczynku – jednak w humorystycznych rysunkach forma postaci jest bardzo bliska modulorowi.

skan z Anatomy for Interior Designers (1948 r.), autorstwa Juliusa Panero
ilustracje: Nino Repetto 
skan z magazynu Interiors (Marzec, 1942)
ilustracje: Nino Repetto
skan z rosyjskiego wydania Bauentwurfslehre Ernsta Neuferta
Raquel De Morais - Disturbing Neufert (parodia Neuferta), 2013
źródło: availablecities.wordpress.com

***


Unikatowość postawy Dreyfussa polegała głównie na wielokrotnych eksperymentach pomiarowych na liczebnych próbach użytkowników. Niezależnie od tego, co było projektowane – słuchawka telefonu, tablica rozdzielcza wojennej machiny, czy nieodżałowany sedes – najistotniejszą była interakcja pomiędzy człowiekiem, a maszyną. Interakcję rozumiał jako ludzką wygodę i efektywność użytkowania maszyny. Projektował nowocześnie, stawiając bardzo mocne fundamenty pod globalne wyobrażenie o przyszłości. Przyszłości mierzonej skalą Kubrickowskiej Odysei Kosmicznej i rozmachem amerykańskiej wystawy w Moskwie (1959). Choć tej ostatniej było nieporównywalnie bliżej do The Jetsons.

c.d.n.

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz