Jeśli jadąc samochodem nerwowo
szukasz dłonią drążka zmiany biegów – zawinił projektant. Jeśli modelowe
osiedle zamienia się w ruinę, a za pilotis kryją się dealerzy cracku – zawinił projektant. Jeśli twoje
życie jest niebezpieczne – zawinił projektant. Pomyślcie o Le Corbusierze.
Pomyślcie o nim jak o ulubionej piñacie współczesnych
teoretyków i praktyków architektury. Jednak jeśli macie nieco szczęścia i nie
mieszkacie na osiedlu za Żelazną Bramą – to nie modulor urządził wam
życie. Zrobiła to para statystycznych Amerykanów.
Popularny żart brzmi następująco: statystycznie
rzecz ujmując, wraz ze swoim stołem macie po troje nóg. Natomiast wysokość blatu
owego stołu wynika ze statystyki dalece bardziej zaawansowanej. Historia powszechnej standaryzacji sprzętów i przestrzeni domowych zaczyna się w
połowie lat 50., kiedy to na świat przychodzą Josephine i Joseph Dreyfuss. W
dniu swych narodzin Josephine może pochwalić się 61 kg wagi, 168 cm wzrostu i 22
cm szerokości talii. Joe (73 kg, 176 cm) w ramionach mierzy 45 cm. Jak na nowonarodzonych
są dość potworni. Jak na amerykańskich nowonarodzonych – uśmiechają się zbyt
nieśmiało. Jednak Henry Dreyfuss, ojciec tej dwójki wydaje się być niezwykle
zadowolony.
Henry Dreyfuss Associates - Joseph (Joe) i Josephine, 1955 r. skan z Designing for People, MIT Press, 1974 |
To dziwaczne rodzeństwo
powstaje na miarę przeciętnej Amerykanki i Amerykanina. „Na miarę” nie jest
tutaj przesadą – Dreyfuss-ojciec w czasie II Wojny Światowej pracował dla
amerykańskiej armii jako projektant zaopatrzenia. Do efektywnej pracy potrzebował
zdjąć miarę nie tyle z setek, co z tysięcy pracowników. Projektowanie wedle
zasad ergonomii przyniosło Ameryce zwycięstwo – wygrał zatem i projektant. Wojna przyniosła Dreyfussowi wiedzę o tym, jak przeciętny obywatel Ameryki
wygląda. Jednak projekt idealnie przeciętnych Josephine i Joe wymagał
dokładniejszego zbadania – projektant wytypował dalszą setkę przeciętnych-pretendujących. Badał
absolutnie wszystko – kąt wygodnego zgięcia kolana, długość palców, maksymalną głębokość
skłonu. Wygodną lekturę książki i komfortowy dosiad na sedesie. Zebrane dane mężczyzn
uśrednił – tak powstał Joe. Josephine powstała podobnie – z uśrednienia
wymiarów pięćdziesiątki Amerykanek – tym samym przecząc biblijnej narracji, jakoby
cokolwiek wspólnego ze jej istnieniem miało żebro idealnego towarzysza.
Oto w 1955 roku powstało projektowanie dla ludzi. Od roku 1960
możemy mówić o ludzkiej skali projektowania.
Jednak pozostawić Josephine i Joe’ego sobie samym w kwiecie wieku, i to bez potomstwa byłoby w latach 50. odstępstwem od jedynego naturalnego (na
ówczesne czasy) stylu, w jaki należało żyć. Dreyfuss nie tylko pozwolił się im
rozmnożyć, utyć, ale i – taka niewdzięczna rola demiurga – zniedołężnieć. Pomimo tego, że przedsięwzięty projekt modernizacji i racjonalizacji American
Way of Life opierał swój wizerunek na uśmiechach młodych, zdrowych białych, miał on dotyczyć wszystkich obywateli USA. Z II Wojny Światowej wróciło 15 milionów Amerykanów, w tym ok. 670 tys. rannych (non-mortal woundings). Dodatkowo, istotną grupą obywateli w latach 50. i 60. byli również weterani I Wojny, a na horyzoncie pojawił się Wietnam. Nowe, funkcjonalne domy miały być, co oczywiste, dla żywych-wygranych. Nie do pomyślenia było wykluczenie tej grupy użytkowników sprzętów i przestrzeni o specjalnych potrzebach. Wobec tych okoliczności historii pojawiły się
projekty wnętrz umożliwiających wygodne korzystanie z przestrzeni osobom poruszającym się o
kulach i na wózkach inwalidzkich.
Henry Dreyfuss - skan z The Measure of Man and Woman, pod redakcją Alvina R. Tilley'a, Henry Dreyfuss Associates, 1959. |
Jednokolumnówka z Daytona Beach Sunday News Journal z dnia
piątego października 1972 roku donosi, że Dreyfuss dla siebie i swojej ukochanej
żony Doris zaprojektował coś, czego
poskąpił Josephine i Joe’emu. W idealnym świecie przeciętnych Amerykanów nie ma
miejsca na raka wątroby, zatem nikt nie musi im projektować bezbolesnej
śmierci. Henry wraz z Doris popełniają samobójstwo w garażu własnego domu, pozwalając sobie na luksus zatrucia się tlenkiem węgla. Pochodził on wprost z rury wydechowej ich lśniącej limuzyny.
***
Dreyfuss, rzecz jasna, nie był pierwszym projektantem-ergonomem. Kamień węgielny pod XX-wieczną racjonalizację przestrzeni otworzył legendarny podręcznik projektowania „Bauentwurfslehre” Ernsta Neuferta z 1936 roku. W 1948 roku w USA wychodzi pierwszy tom „Anatomy for Interior Designers” autorstwa Francisa N. de Schroedera, ilustrowana przez Nino Repetto, Henry’ego Stalhuta i Mario Carreño. Jeden z rozdziałów („Man is the Measure of all Things”) wprost deklaruje nowoczesne podejście do projektowania na skalę człowieczą. Pojawiają się plansze z racjonalnym (wręcz rygorystycznym) planowaniem stanowiska pracy i wypoczynku – jednak w humorystycznych rysunkach forma postaci jest bardzo bliska modulorowi.
skan z Anatomy for Interior Designers (1948 r.), autorstwa Juliusa Panero ilustracje: Nino Repetto |
skan z magazynu Interiors (Marzec, 1942) ilustracje: Nino Repetto |
skan z rosyjskiego wydania Bauentwurfslehre Ernsta Neuferta |
Raquel De Morais - Disturbing Neufert (parodia Neuferta), 2013 źródło: availablecities.wordpress.com |
***
Unikatowość postawy Dreyfussa polegała głównie na
wielokrotnych eksperymentach pomiarowych na liczebnych próbach użytkowników. Niezależnie
od tego, co było projektowane – słuchawka telefonu, tablica rozdzielcza
wojennej machiny, czy nieodżałowany sedes – najistotniejszą była interakcja
pomiędzy człowiekiem, a maszyną. Interakcję rozumiał jako ludzką wygodę i
efektywność użytkowania maszyny. Projektował nowocześnie, stawiając bardzo mocne
fundamenty pod globalne wyobrażenie o przyszłości. Przyszłości mierzonej skalą
Kubrickowskiej Odysei Kosmicznej i rozmachem amerykańskiej wystawy w Moskwie (1959).
Choć tej ostatniej było nieporównywalnie bliżej do The Jetsons.
c.d.n.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz