Z taktycznego punktu widzenia,
oddanie Sowietom pierwszeństwa w organizacji wystawy było doskonałym posunięciem. Ekspozycja ZSRR w Nowym Jorku uspokoiła odpowiedzialnych
za amerykański eksport kulturowy, ale tylko częściowo. Formuła, wedle której urządzono wystawę, niczym
się nie odstawała od kilkudziesięciu innych ekspozycji tamtej dekady. Jednak w przeciwieństwie do praktyk znanych z biennale i wystaw światowych, Rosjanie nie wznieśli
własnego Pawilonu. Wydzierżawiono im centrum wystawiennicze New York Coliseum
przy Columbus Circle na Manhattanie. O przysłowiowy rzut beretem było stąd do
Metropolitan Opera, New York City Ballet czy Carnegie Hall. Samo centrum wzniesiono w 1956 r. w duchu stylu międzynarodowego. Autorami dość przeciętnego projektu był duet nieco zapomnianych architektów – Leona i Lionela Levich. Centrum było odpowiedzią na potrzebę przestrzeni funkcjonalnej, nowoczesnej i łatwej do adaptacji w zależności od potrzeb najemcy – od wystawy znaczków po targi limuzyn.
New York Coliseum przy Columbus Circle, Manhattan, Nowy Jork (widok z Pięćdziesiątej Ósmej) arch. Leon i Lionel Levi, 1956 źródło: Library of Congress |
widok z lotu ptaka na New York Coliseum, prawy dolny róg - fragment Central Parku, w tle nadbrzeże rzeki Hudson źródło: NYC Department of Records |
Leon Reed - fasada New York Coliseum, lipiec 1959 r. źródło: flickr.com |
część wystawy poświęcona radzieckiej technologii kosmicznej fot. Anthony Calvacca, lipiec 1959 r. |
sondy Sputnik-1 i Sputnik-3, w tle rzeźba Aleksieja E. Żeleńskiego "Robotnik" fot. Walter Sanders, lipiec 1959 r. |
Chas Allen - billboard reklamowy dla Lucky Lager, ok. 1958 r. |
Przedstawiono tam osiągnięcia dotychczasowych planów pięcioletnich, a przede wszystkim zaznaczono priorytety nowego planu siedmioletniego. Organizatorzy podkreślili udogodnienia dla klasy robotniczej, rozwijający się system publicznej opieki zdrowotnej i edukacji czy płatne urlopy pracownicze. W ironicznym skrócie – niewyobrażalnym było, by jakakolwiek nacja mogła określić swoje warunki życia jako pomyślne, skoro...
reklama prasowa Lucky Lager z 1955 r. |
... nie mieli tam Lucky Lagera.
Aby doświadczyć sowieckiego dobrobytu, zwiedzającym urządzono modelową przestrzeń trzypokojowego mieszkania, którego sercem – jak we wszystkich krajach – była kuchnia. Nie zabrakło w niej lśniącego samowaru. Jednak tuż obok, na blacie obok stał nowoczesny elektryczny czajnik.
fot. Walter Sanders, lipiec 1959 |
Wystawie towarzyszyła księga
gości. Amerykanie Amerykanami by nie byli, gdyby z możliwości wyrażenia opinii nie skorzystali. Jednak nie do końca wiadomo, jak reagowano na Wystawę. Jedno wydaje się oczywiste – wybór transkrybowanych
opinii doskonale odbił zimnowojenne animozje. Cytowane wpisy układały się w wyraźny
komunikat, że wystawa się nie spodobała. Krytykowano wszystko – od poziomu
rosyjskiej muzyki („Rosyjska muzyka nadaje się tylko dla ptaków. O ile będą w
stanie ją znieść.”) po poziom życia („Myślę, ze głównym założeniem tej wystawy,
jest pokazać przeciętnemu Amerykaninowi jak wielkie ma on szczęście urodzić się
w Ameryce.”) Nie zabrakło również sarkastycznych uwag w kierunku organizatorów: „zapomnieliście pokazać modelowego gułagu i typowej rosyjskiej
ruiny”.
Czy w ogóle możliwym było, aby w amerykańskiej prasie doby makkartyzmu i prezydentury
Eisenhowera mogła się pojawić jakkolwiek pozytywna opinia o sowieckiej wystawie
propagandowej? Wydaje się to wątpliwe. Oddanie głosu anonimowemu, przeciętnemu Amerykaninowi było
zabiegiem niezwykle pasującym do ówczesnej linii Waszyngtonu. Zawitawszy na wystawie w dobrym tonie było chichotać z sowieckich
wysiłków udowodnienia niemożliwego. Niemożliwym w tym wypadku
było to, że w czymkolwiek i gdziekolwiek
(poza nieszczęsną przestrzenią kosmiczną) Sowieci przodują. Dla amerykańskich patriotów rosyjski balet musiał być okropny, a wszelkie sowieckie wysiłki po prostu daremne.
laburzysta Aneurin Bevan, brytyjski Minister Zdrowia ziewa podczas oprowadzania brytyjskiej delegacji po Wystawie w New York Coliseum, lipiec 1959 r. źródło: British Pathé |
Mel Kilpatrick - skan z Car Crashes and Other Sad Stories; wypadek drogowy i billboard "IT'S LUCKY when you live in America", lata 50. |
Jak współcześnie można myśleć o tym wydarzeniu i intencjach organizatorów? Oczywiście, że wystawa nie prezentowała całego spektrum życia w ZSRR, a swoją uwagę skupiała przede wszystkim się na osiągnięciach i obiektach dostępnych dla wyjątkowo wąskiej grupy społeczeństwa. Pełniła funkcję jawnie propagandową, mitotwórczą, bazując dalece bardziej na myśleniu życzeniowym, niż na dokumentacji warunków życia większości obywateli. Tylko tym właśnie idealnie wpisywała się w ogólny charakter wszystkich wystaw narodowych, których logika konstruowania wrażenia nie uległa zmianie od londyńskiej Great Exhibition z 1851 r. Naprawdę ciężko którejkolwiek wystawie światowej i pawilonowi narodowemu nie przypisać propagandowego charakteru, bowiem w samą ich ideę jest wpisana chęć efektywnego snucia wyobrażenia, wedle jakiego chcemy być widoczni w globalnej świadomości. Sowietom na nowojorskiej wystawie przypadła rola gracza, który musiał w kilku dziedzinach udowadniać stałe zainteresowanie linią rozwoju wyznaczaną przez USA. Kuchenki gazowe, suknie z trenem czy kształt limuzyn świetnie się do tego nadawały. Kultura i sztuka natomiast były medium wymagającym zupełnie innego traktowania. Amerykanie świetnie zdawali sobie z tego sprawę wysyłając do Moskwy swój własny sen o Ameryce. Tak, temu któremu było niezwykle blisko do The Jetsons.
c.d.n.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz