marchewkowy dandys od J. A. Simmersa, ok. lata 90. XIX wieku, Kanada źródło: melindajosie.blogspot.com |
„Z przeważną częścią repertuaru dzieje się podobnie jak z
marchewką, o której wspomina Kamil Witkowski. Marchew, według jego zdania,
sieje się, piele, kopie, wywozi do miast, gdzie restauratorzy targują się,
nabywają, oddają kucharzom, którzy z kolei skrobią, krają, smażą marchew i
podają wreszcie gościom. Gość chwilkę popatrzy na marchewkę, odstawi i marchew
wyrzuca się do zlewu.
Tak samo dzieje się ze sztukami, które nic nie mają
wspólnego z literaturą. Kopie się te sztuki, targuje się o nie, oddaje reżyserom,
którzy krają i smażą, wreszcie pokazują na chwilę publiczności i wyrzucają na
śmietnik”.
Antoni Słonimski, Gwałt na Melpomenie,
Wydawnictwa
Artystyczne i Filmowe, Warszawa 1982, s. 7-8.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz